rzeźby, reliefy, szkice
otwarcie > piątek 15.10.2010 godz. 18
wystawa czynna od 18.10.2010 do 29.10.2010
pon.-pt. w godz. 12-17
galeria 2.0 > ASP w Warszawie
ul. Krakowskie Przedmieście 5
Pałac Czapskich - Raczyńskich ( budynek Rektoratu )
otatnie piętro
Historia Sztuki w pudełkach po zapałkach, 2002
pamiętnik, 2002-2008
O wybieraniu wody z morza łyżką
Mózg ludzki jest częścią centralnego systemu nerwowego. Kora mózgowa, chociaż przeciętnie ma tylko 3mm grubości, składa się z 10 miliardów komórek nerwowych. Za pomocą włókien nerwowych komórki nerwowe są ze sobą różnorodnie połączone. Każda z nich może mieć do 10 000 połączeń z innymi komórkami.
Gdzieś pośród tych 10 miliardów komórek, z których zbudowany jest mój mózg, znajduje się fragment obrazu tyrolskiego malarza i rzeźbiarza Michaela Pachera. Jest na nim przedstawiony św. Augustyn z dzieckiem, które trzyma w ręku łyżkę. Legenda głosi, że kiedy św. Augustyn spacerował brzegiem morza, zatopiony w swoich myślach, zobaczył dziecko, które zrobiło sobie dołek w piasku na plaży i przelewało do niego łyżką wodę z morza. Zapytał dziecko o to, co robi, a ono odpowiedziało: „Robię to samo co ty! Próbuję łyżką wyczerpać wodę z morza, tak jak ty próbujesz swoim rozumem pojąć istotę Trójcy Świętej!“
Każdej wiedzy towarzyszy niewiedza. Świadomość niewiedzy wydaje się integralną i fundamentalną częścią wiedzy - daje temu wyraz św. Augustyn w swoich rozważaniach na temat czasu, kiedy sam udziela sobie odpowiedzi na pytanie: „Czymże więc jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeżeli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem“.
Z jednej strony świadomosć ta może prowadzić do zwątpienia, ale z drugiej strony uzmysłowienie sobie granic poznania i pogodzenie się z ograniczonością ludzkiego pojmowania może prowadzić do otwarcia zmysłów na poezję, tajemnicę, piękno i czar otaczającego świata.
Jak wobec mnogości gwiazd na niebie, wody w morzu i komórek nerwowych w mózgu utrzymać wewnętrzny porządek? Pomimo, że wnętrze to wygląda jak skład towarów w sklepie na Powiślu, w Berlinie albo w Wałczu, gdzie na półkach stoją obok siebie kwaszone ogórki, miód, kawa, zapałki, radość i nadzieja, zwątpienie i wyrzuty sumienia, duma, arogancja, ignorancja, system słoneczny, ojczyzna i rodzina, i kwiaty, i motyle...
Tematem wystawionych rzeźb, reliefów i szkiców jest wiedza o świecie oraz o tym, co jest wokół nas i w nas. Źródłem inspiracji jest natomiast ograniczoność i niedoskonałość naszej wiedzy z towarzyszącym jej podziwem dla tego, co niewytłumaczalne.
Za tworzywo prac posłużyło przede wszystkim drewno, ale także papier, beton, gips, brąz, kamień, marcepan, piernik, bursztyn i różne znalezione przedmioty. Punktem wyjścia było to dziecko, które cierpliwie i z pokorą wybierało wodę z morza...
Boris Schwencke
Lüneburg,2002
Lüneburg, sklep mięsny i S 52/78 Pieśń do gwiazdy wieczornej
Kiedy myślę o moich dziadkach, moje wspomnienia są bardzo pomieszane i chaotyczne. Są to na przykład takie skojarzenia jak poranny zapach świeżej kawy, czy smak golonki z kapustą, czy ta złota i zielona kula w ogrodzie. Przede wszystkim jednak pobyty u moich dziadków kojarzą mi się ze starymi zdjęciami, które prawie zawsze przy każdej wizycie były oglądane, z płytami, zwłaszcza operami, których mój dziadek chętnie sluchał i też z Lüneburgiem, gdzie moi dziadkowie po wojnie zamieszkali.
Album ze zdjęciami leżał w dużej szafie na górnej półce, na lewo. Ten album to nie był tylko album ze zdjęciami, ale też rodzaj skarbca pełnego anegdot i opowieści, których bohaterami byli przede wszystkim moi dziadkowie, ale też Frieda, Mieze, Konrad, Lotte, Karl, Lisbeth i też sklep mięsny, który należał do rodziców mojej babci, ciocia Elfi, Reinhard, pradziadkowie i prapradziadkowie. Tam też występowały Hildburghausen i Las Turyndzki, Pisz i Mazury, Elbląg i Kanał Elbląski, Wałcz i Dzierzgoń. Miejsca, w których moi dziadkowie się urodzili, gdzie spędzili dzieciństwo i młodość, poznali się, wzięli ślub i gdzie urodzili się moja ciocia i mój tata. Były to miejsca o pcwnym czarodzieskim uroku, gdzie lasy i jeziora były większe, zimy mroźniejsze i może jeszcze kwiaty bardziej kolorowe.
Były to idylle, ale te idylle zawsze mialy w sobie coś dziwnego. Zawsze były w pobliżu katastrof. Byly wojny, czasy narodowego socjalizmu, płonące synagogi. To nie było widoczne na zdjęciach, było też rzadko kiedy wspominane, ale tworzyło niepokojące tło.
Płyty to też nie były tylko płyty. Mój dziadek zwykle opowiadał jaką operę, z kim, gdzie i kiedy słuchał. Płyty były bardzo uporządkowane. Mój dziadek, z wykształcenia inżynier budowlany i architekt, miał pomarańczowy zeszyt, w którym każda płyta była odnotowana i miała sygnaturę składająca się z jednej litery i dwóch cyfr, który to system nie był łatwy do zrozumienia. Pieśn do gwiazdy wieczornej, którą mój dziadek bardzo lubił, miała sygnaturę S 52/78. Pamiętam, kiedy z moim dziadkiem pierwszy raz słuchałem Tannhäusera. Miałem wtedy może 14 czy 15 lat i Tannhäuser nudził mnie wtedy okropnie, ale mój dziadek wówczas też zapomniał wspomnieć mi o pierwszym akcie Tannhäusera, który można określić prawie jako pornograficzny, co odkryłem dopiero później.
I zostaje jeszcze Lüneburg. Miasto, które stało się bogate przez słone źródła. Perła średniowiecznej architektury. Miasto, które poeta Heinrich Heine określił jako rezydencja nudy. Miasto, przez które często spacerowałem, przez rynek i stare miasto do żurawia, obok kościołów św. Michała, Jana i Mikołaja i przez Górę Wapienną.
Lüneburg, zdjęcia i płyty to oczywiście są tylko fragmenty. Tak naprawdę tych wspomień, związanych z moimi pobytami u dziadków jest jeszcze o wiele więcej. Wiele z nich jest już bardzo odległych, ale niektóre są dość bliskie i przez to są też w jakimś sensie częścią teraźniejszości.
Brał udział w wielu wystawach w Polsce, Niemczech, Francji, Portugalii i Stanach Zjednoczonych. Jego prace znajdują się między innymi w zbiorach Muzeum Sztuki Medalierskiej we Wrocławiu i w British Museum w Londynie.
Wystawa w Galerii 2.0 jest częścią doktoratu - Boris Schwencke ma otwarty przewód doktorski na Wydziale Rzeźby Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Promotorem pracy doktorskiej jest prof. Antoni Janusz Pastwa.
Wystawy indywidualne:
Muzeum Książąt Pomorskich, Darłowo, 1999
Galeria „Na Piętrze“, Koszalin, 2000
Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej, Rypin, 2001
Podziemie Kamedulskie, Warszawa-Bielany, 2004
Muzeum Ziemi Wałeckiej, Wałcz, 2004
Galeria Ożywcza, Warszawa, 2006
Udział w wystawach zbiorowych:
VSVU Ruzomberok (Słowacja), 1999
Centrum Rzeźby Polskiej , Orońsko, 1999
BWA Gorzów Wlkp., IX Biennale Sztuki Sakralnej, 2000
Sala wystawowa przy Kościele Środowisk Twórczych, Warszawa, 2000
Galeria w Pałacu Lubomirskich, Warszawa, 2000
Galeria Prezydenta Miasta Warszawy, 2000
Galeria Miejska „Arsenał“, XII Biennale Rzeźby, Poznań 2000
FIDEM, Paryż 2002
Galeria Miejska „Arsenał“, XIII Biennale Rzeźby, Poznań 2002
Galeria Browarna, Łowicz, 2003
Podziemie Kamedulskie, Warszawa-Bielany, 2003
Płocka Galeria Sztuki, Płock, 2004
BWA Galeria Miejska,Tarnów, 2004
Płocka Galeria Sztuki, Płock, 2004
BWA Gorzów Wlkp., X Biennale Sztuki Sakralnej, 2004
FIDEM, Seixal (Portugalia), 2004
Galeria Studio, Warszawa, 2005
Goethe-Institut, Nancy (Francja), 2005
Karlsruhe (Niemcy), 2005
Młodzieżowy Dom Kultury, Lublin ,2006
Stadtmuseum Erfurt (Niemcy), „Große kleine Kunst“, 2007
Stiftung Moritzburg, „Die Welt en miniature“, Halle (Niemcy), 2007
FIDEM, California Springs (Stany Zjednoczone), 2007
Seixal (Portugalia), 5th International Biennial of Contemporary Medals, 2008
ZPAP, Warszawa, 2009
FIDEM, Tampere (Finlandia), 2010